Not logged in | Log in | Sign Up
I tu się pojawia zasadniczy problem dla samorządu, który przejmuje taki PKS. Czy ciąć na potęgę kolejne lokalne kursy, które nie przynoszą zysków czy utrzymywać nierentowne trasy w celu zapewnienia dojazdów o charakterze socjlalnym a jeżeli tak to w jakim zakresie.
Tu raczej chodzi o to, ze samorząd powiatu krośnieńskiego nie chce pokrywać strat swojej spółce na nierentownych trasach tłumacząc to brakiem funduszy. PKS ma związane ręce, poniewaz musi się utrzymać w oparciu o zysk. Jak stwierdził w jednym z wywiadów obecny prezes : "Gdyby samorząd zechciał finansować nam kursy rentowne wówczas pojedziemy do każdej miejscowości w powiecie".
I tutaj jest pies pogrzebany. W moim rozumieniu, przewoźnik skomunalizowany powinien funkcjonować na podobnych zasadach jak komunikacja miejska w dużych miastach - jest organizator i wykonawca przewozów. Organizator układa rozkłady jazdy, bada frekwencję w kursach oraz zapotrzebowanie na nowe linie na swoim obszarze działania. Wykonawca przewozów jeździ tam, gdzie organizator zleca przewozy, ale ma płacone za każdy wykonany wozokilometr usługi. Tak powinno być, wówczas przewoźnicy tacy jak PKS Krosno nie mieliby problemów finansowych, a bilety byłyby tańsze. Niemniej jednak większości samorządów lokalnych nie stać na finansowanie przewozów w komunikacji podmiejskiej i międzymiastowej i dlatego właśnie z przewozami jest tak jak jest i wszystko idzie ku gorszemu. Komunalizacja PKS-u nie rozwiązała problemów przewoźnika, skoro samorząd nie ma środków na organizowanie jego działalności. Dorzućmy do tego nieuczciwą konkurencję, wydawanie kolejnych zezwoleń na kursowanie prywatnych busów może być traktowane jako działanie na szkodę własnej spółki PKS.
W 2005r. PKS-em Krosno był zainteresowany ówczesny Connex, ale już wtedy PKS Krosno zaczął przynosić straty i gdy francuska spółka to zobaczyła szybko uciekli. Sam PKS Krosno dośc długo dzięki 4 związkom zawodowym i przerostem zatrudnienia (325 osób) pozostał spółką niekonkurencyjną. Ja akurat patrząc na to z boku widzę szansę u nowego prezesa, p. Fudały. Może tnie kursy równo, ale próbuje cokolwiek zdziałać dla poprawy rentowności spółki. A w PKS Krosno potrzeba prawdziwej reformy - linii jak na obecne wymagania jest za dużo (tzn. głównie kursów tzw. "tlenowozów"), taboru też jest nadmiar (przy 109 pojazdach wykorzystywanych jest góra 85, reszta to rezerwy, a podatki od transportu trzeba opłacać tak czy tak + ubezpieczenia itp.) i co najważniejsze zdecydowanych ruchów względem busiarzy.
Tak jak napisał Luke. Tutaj problem jest stricte strukturalny. Na nic nie zdadzą się zwolnienia grupowe i cięcia kursów bo ponad 95 % tras lokalnych tego PKSu ( podobnie jak wielu innych ) jest nierentownych i nigdy takimi nie będzie. Komunikacja lokalna poza wyjątkami generuje po prostu deficyt tak jak transport miejski, jednakże w przeciwieństwie do przewoźników komunalnych operujących na tym drugim obszarze nie może liczyć na dotacje do prowadzonej działalności. Nie wierzę, że Pan Fudała czy jakikolwiek inny prezes w obecnym modelu organizacji tranportu gminnego, powiatowego zdoła utrzymać tą spółkę nawet w okrojonej o połowę postaci. Musiałby wzorem PKS Jelenia Góra praktycznie wycofać się z tras lokalnych i postawić na przewozy dla biur podróży. Nie sądzę, żeby perspektywy rynkowe na tamtym terenie takie działania umożliwiały. Poza tym jego działania nie są żadną restrukturyzacją tylko wygaszaniem działalności przewozowej bez alternatywy. Oszczędności na likwidacji kursów są chwilowe i wcale nie przynoszą długofalowych efektów . Koszty stałe ( płace dla masy niepotrzebnych pracowników w biurach, utrzymania dużych powierzchni użytkowych obiektów) nadal istnieją i muszą być ponoszone. Tylko z czego, skoro poza cięciami nie zrobiono do tej pory nic konkretnego.
nic dziwnego że się nie opłaca jak jeździ hadziewiona i pali jak smok