Not logged in | Log in | Sign Up
Kętrzyn pozdrawia: 2 niskie (szrotowate) MANy NL202, 1 niski Neoplan co wiecznie stoi zepsuty, 1 120M, 1 Berliet po modernizacji oraz 1 Autosan H6 co nie jeździ, bo nie ma gdzie go puścić - komunikacja miejska stoi nad przepaścią, bo władza dosłownie leje na nią. Więc to, że H9-tki jeżdżą to nie znaczy, że to jest główny powód kłopotów finansowych czy braku atrakcyjności KM, bo są też inne czynniki które bardziej nawet wpływają jak układ tras i rozkład jazdy. No i przede wszystkim najważniejszy czynnik czyli zainteresowanie władz problemem komunikacji miejskiej.
Słuszne uwagi. Również nie rozumiem dlaczego wiele przedsiębiorstw remontowało Ikarusy, czy Jelcze jeżeli była już dobra alternatywa w komisach.
To bardzo proste. Wyremontowany gruntownie autobus jest pod względem stanu technicznego praktycznie jak nowy i jeździ bez napraw trochę czasu. Używka będzie się psuła szybciej, w zasadzie "od razu", bo jej stan techniczny jest po prostu gorszy. Druga rzecz taki Austosan, Jelcz czy Ikarus pali jednak mniej niż zachodni wóz. Wniosek: koszty ekslopatacji wyremontownych wozów są mniejsze niż używek. Kolejna sprawa: nie widziałem jeszcze żeby pasażer czekający na przystanku zrezygnował z podróży albo poszedł pieszo, bo przyjechała np. H9, a nie jakiś lepszy wóz. Zwykły pasażer to nie MKM i nie zwraca uwagi na takie rzeczy, jedyne co go interesuje to cena biletu, więc twierdzenia typu "nikt nie chce tym jeździć" można wsadzić między bajki. No, ale co ja tam będę mówił, przecież przez H9-tki firmy upadają...
Niskopodłogowe używki w Sanoku by nie przeszły. Dlaczego ? 1 : inna marka, niekompatybilna z pojazdami dotychczas eksploatowanymi, 2. Wzrost kosztów poniesionych przy serwisowaniu tychże pojazdów (przy Autosanach jest to łatwiejsze, gdy mamy ich kilkanaście), 3. U nas inwestuje się głównie w Autosany (dawniej też Jelcze) z prostego powodu : fabryka działa na terenie miasta, tu odprowadza podatki. Dlaczego mamy nie dawać zarabiać rodzimemu producentowi w przetargach czy przy odbudowach ? od razu trzeba to negować ? chyba lepiej, żeby Autosan miał zamówienia niż padł (choć Twój poprzedni pracodawca Jacku twierdzi inaczej). Poza tym to, że komunikacja miejska w Sanoku nie do końca ma związek z taborem. Chodzi głównie o reformę komunikacyjną i niedostosowanie jej do potrzeb mieszkańców (np. rozbijanie dotychczasowych częstotliwości) czy podnoszenie cen biletów. H9-tek pozostało zaledwie 10 co na tle pobliskich miast (Krosno = 15 H9-35) nie jest aż tak złym wynikiem. Te autobusy z biegiem czasu i tak zostaną zastąpione.
Poza tym czy nikt nie chce tym jeździć - w godzinach szczytu niektóre linie są nawet przepełnione, więc to nieprawda, że z usług komunikacji miejskiej w Sanoku nikt nie korzysta. Po prostu każdy przewoźnik jeździ takim taborem jak pozwalają możliwości finansowe. SPGK nie stać na O405N/Citaro (a nawet jeśli to napisałem powyżej powody dla których w Sanoku nic innego oprócz Autosana nie wchodzi w grę). To tak jakby zarzucać Wrocławiowi, że inwestuje w Volvo czy Poznaniowi w Solarisa. Kupowanie czegoś innego, by na siłę szukać nowoczesności jest w gruncie rzeczy nielogiczne. I dodam nawet więcej : Sanok wcale nie jest gorszym miastem tylko przez to, że nie mamy bardziej wypasionych autobusów. Mamy to co jest i tyle. Mi akurat ten tabor w zupełności odpowiada. I co więcej - jest szansa, ze w najbliższych latach niektóre H9-tki zostaną wycofane.
Zapomnieliście wszyscy, że główną ideą lansowaną przez JP jest upadanie firm przewozowych przez posiadanie Autosanów H9 w taborze.
Żaden pasażer nie zrezygnuje z JEDNORAZOWEJ podróży zbiorkomem na widok Autosana H9 czy innego rupcia. Ale zgodzicie się chyba wszyscy że podstawą komunikacji są podróżni korzystający z biletów okresowych, a taki to już może mieć dosyć jeżdżenia padłami i wybierze samochód, rower czy po prostu własne nogi. Szczególnie w małym miasteczku, gdzie odległości nie są na tyle duże, by nie dało się ich pokonać na piechotę w rozsądnym czasie, bez oczekiwania minutami na autobus.
Marcin Ciszewski: Niestety nie zgodzimy się. Skoro ktoś decyzuje się na codzienne korzystanie z KM i kupno w związku z tym biletu miesięcznego to znaczy, że: a) odległość, którą ma do pokonania jest na tyle duża że alternatywa codziennych pieszych wędrówek odpada, b) w naszych polskich warunkach bilet miesięczny póki co jest jeszcze tańszy od jazdy własnym autem, zwykłych ludzi nie stać na takie kaprysy, a jeśli stac to i tak wybiorą własne auto niezależnie od taboru w km c) jeśli ktoś ma możliwość jeździć rowerem do pracy/szkoły to by to robił niezależnie od KM, bo rower jest najtańszy, a jak widać na naszych ulicach tłumy jeżdżą rowerami, prawda? zresztą już widzę jak np. pani urzędnik w żakiecie i szpilkach zasuwa na rowerze bo przecież ona nie będzie H9-tką jeździć... d) Powtórzę: zwykły człowiek nie zwraca tak dużej uwagi na autobusy, tym bardziej, że jeżdżą takimi wozami od lat więc są po prostu przyzwyczajeni, że tak jest.. Poza tym używka z zachodu zwykle jest większym rupieciem od wyremontowanej H9. Zresztą nie dramatyzujcie. H9, owszem, nie są nowoczesne, ale znowu wcale nie takie tragiczne. Chciałbym zobaczyć jakiekolwiek polskie miasto, w którym wymiana taboru na nowszy spowodowała wzrost liczby pasażerów
Tabor komunikacji miejskiej to kwestia wtórna. Bardziej istotną rzeczą jest indywidualne dopasowanie podaży usług do potrzeb pasażerów, co jest w gruncie rzeczy niemożliwe. Jeżeli ktoś może dojechać do pracy w 20 minut bez przesiadek autobusem na czas w godziwych warunkach i za rozsądną cenę i w takich samych warunkach wrócić, pewnie będzie korzystał z Komunikacji Miejskiej. Natomiast, jeśli osobnik przykładowo jedzie na godzinę 7:00 do pracy, a po drodze ma 2 nieskomunikowane ze sobą przesiadki, gdzie czeka po kilkanaście minut, to sorry bardzo, ale wybierze własne auto. I trzecia rzecz. Dawniej trasy linii komunikacji miejskiej układane były tak, aby pętle znajdowały się na dużych osiedlach lub pod dużymi zakładami pracy. Nierzadko linie te istnieją do dziś w niezmienionej formie (lub nieznacznie zmienionej), podczas, gdy te same zakłady pracy zatrudniają dzisiaj znacznie mniej ludzi lub w ogóle nie istnieją, a za dużymi osiedlami mieszkaniowymi powstały kolejne. Tu należy szukać podstaw problemów z funkcjonowaniem komunikacji miejskiej.
Tabor jest rzeczą nieistotną. To tak jakby nagle w Warszawie wzrosły potoki pasażerskie bo wyrżnięto parówki i w zamian weszły pesy...
Problem małych i średnich miast to właściwie stworzona sieć komunikacyjna. Pasażer akceptuje jedną przesiadkę pod warunkiem dobrego skomunikowania i fizycznej przesiadki w "dobrym" punkcie (węzeł przesiadkowy z prawdziwego zdarzenia). Z tego powodu linie muszą kursować często i w stałym takcie.
Nie da się także linii rozliczać po indywidualnych kursach, co ma miejsce w mniejszych przedsiębiorstwach. Np. stwierdza się, że kurs z godziny 11:00 jest nierentowny a nikt nie bierze pod uwagę, że pasażer który jedzie kursem z tej godziny dojeżdża/wraca kursem z innej godziny, co automatycznie powoduje spadek pasażerów na innym kursie. Czyli błędne koło z którego przy betonowym podejściu nie da się wyjść.
Dobrze wiedzieć, że nie korzystam z KM w Sanoku, bo mają Autosany H9, a nie przez to, że rozkład i niektóre linie, są tak beznadziejnie poukładane, że za cel mają wozić powietrze.
Prosty przykład : jeśli ze swojego osiedla mam dojechać na drugi koniec Sanoka po 15:00 w dzień roboczy mam 2 opcje : "1" o 15:11 lub "7" o 15:14. Następny autobus jedzie dopiero o... 15:41, co dla osoby mającej dojechać np. na 16:00 w dane miejsce jest niepraktyczne, bo albo trzeba długo czekać albo się spóźnić. Drugie kuriozum : linia "7" ma kurs spod szpitala na Posadę o 11:20. Następny jest dopiero o... 12:40 (a spod szpitala jeździ tylko linia 7). Kto będzie czekał na autobus 80 minut nawet jakby miał przyjechać najbardziej wypasiony niskopodłogowiec ? tu jest główny problem - rozbijanie częstotliwości ma realny wpływ na osłabienie pozycji komunikacyjnej. Do tego podwyżka cen biletów, która jest kolejnym minusem.
Jeszcze do tego oferta biletowa. Planowano wprowadzić np. bilet przesiadkowy ważny przez 30 minut od momentu skasowania. Do dziś takiego biletu nie można dostać w żadnym kiosku w Sanoku, a ułatwiłby korzystanie z komunikacji miejskiej. Tak samo biletomaty - dośc kosztowna sprawa, ale także byłby to krok naprzód w celu zachęcenia pasażerów.
Narzekasz,a masz dwie linie, takt 30min (wnioskuje), a są miejsca w Polsce gdzie KM (nie pisze o KM robionej przez PKSy bo to kpina) gdzie jak masz takt 120min jest dobrze i to przy jednej linii ;].