Not logged in | Log in | Sign Up
A czego warszawski ZTM mógłby się nauczyć od kolegów po fachu z Lublina? Jakie konretnie elementy masz na myśli?
Na przykład organizację zjazdów - w Lublinie są dwie specjalne linie z tego co udało mi się zrozumieć. Kolejna kwestia - unifikacja SIP-u. W Lublinie jest głównie R&G z GPS.
Wreszcie ktoś przyznaje, że nie ze wszystkim od razu trzeba małpować stolicę.
W Warszawie takich linii musiało by być z 50 i więcej by z tym było zamieszania niż korzyści. To jednak trochę większe miasto.
Dobrze, nie musi to być od razu oddzielna linia, ale nawet zjazdy po trasie gdzie się da, a nie tak, że wóz zasuwa przez pół miasta.
Problem wyjazdów i zjazdów jest rewelacyjnie rozwiązany w Gdyni. Jest jedna linia zjazdowa (trolejbusowa), która zaczyna się na każdej używanej pętli. Z wyjazdami jest trochę inaczej ponieważ 9 na 12 linii trolejbusowych przejeżdża koło zajezdni(i to właśnie z przystanku koło bazy większość zaczyna) dodatkowo istnieje jedna linia dojazdowa. W komunikacji autobusowej jest trochę inaczej z racje tego, że są dwie zajezdnie komunalne i każda ma swoją linie zjazdową i wyjazdową, lecz nie wszystkie autobusy wyjeżdżają i zjeżdżają na tych liniach, ale nie ma takich zdarzeń, że autobus jedzie przez całe miasto na pusto (kończy na pętli znajdującej się bliżej bazy).
Novamedia jest tylko w Swingach, Solbusach i kebabach. Ostatnie nowe wozy jakie w stolicy były z R&G to Lion`sy 34xx.
Przede wszystkim zadziwiła mnie tego dnia właśnie informacja pasażerska. Elektroniczne tablice na przystankach, GPS (dzięki temu z resztą wiele wozów udało się złapać), działające w prawie każdym wozie zapowiedzi.
Oczom nie wierzę jak to czytam. Przecież w Lublinie zdaniem niektórych wszystko jest źle z ZTM najlepiej wysadzić w powietrze.
Oczom własnym nie wierzę, żeby nie umieć dostrzec u samego siebie problemów ze wzrokiem. O problemach w rozróżnianiu płynów ustrojowych nie wspominam. Ale do rzeczy.
W świetle nieistotnych, więcej- guzik wartych zdaniem MKM`a rzeczy w stylu choćby 4260ZTM2009, 194ZTM2011 czy przetargu na pakiet 20 mega na 8 lat z niskimi przebiegami rocznymi nic tylko zachlać się ze szczęścia. Urojonego rzecz jasna
@ PiRo - Chodzi Ci o mylenie płynów ustrojowych z nagromadzającą się wodą w układach pneumatycznych Neoplanów, co niby miało być powodem ich wysyłania na miasto w okresie największych mrozów, żeby się z tego powodu nie zastały (jak twierdzi nasz "szanowny" przedmówca, spec od wszystkiego w tym mieście i naczelny przedstawiciel nie`da`sizmu oraz prezes koła Fanboy Squad MPK Lublin)? Na poczet osiągnięć MKM-a można jeszcze dodać jakże trafne wyliczenie czasu pracy kierowców przegubów, gdzie to mu wyszło 148 godzin w miesiącu przy pełnym etacie (jeb... się o 12 -15 godzin).
Ja osobiście nie widzę czegoś, co czyni lubelską komunikację lepszą od warszawskiej. Tabor mamy gorszy, za mało przegubowych autobusów, rozkłady do poprawy, ciągłe inwestycje w nieopłacalny i mało mobilny transport trolejbusowy, który za kilkanaście lat przyniesie ogromny kryzys komunikacyjny w tym mieście.
@Pawmic - Gdyby kierowcy przegubowców jeździli tylko na przegubowych rozkładach, przed wprowadzeniem tych debilnych półtoraków, to tak by wychodziło, że w miesiącu brakowało by im do limitu po kilkanaście godzin. Te wyliczenia co do wyjeżdżonych w rzeczywistości godzin były trafne.
Tyle, że Pawmic chyba odnosił się do czasów, kiedy o półtorakach w MPK nikt nie myślał, przeguby podmieniano tylko popołudniu, nie było `przemyślanych` 4+8. I wtedy faktycznie wychodziły miesiące, gdzie nie można było przebić 127-135 godzin. Sam z resztą o tym nieraz wspominałeś.
Ale koniec końców w firmie ktoś się chyba wreszcie obudził i zorientował, że te kombinacje z obsadami i trybem pracy kierowców zamiast przynosić oszczędności to zwiększają koszty (dopłaty do limitu, przerywany czas pracy na półtorakach) i coraz więcej osób z okolic Majdanu mówi o ponownym wprowadzeniu przegubów na plany całodzienne w DP. Zobaczymy czy coś z tego wyjdzie.
@Pawmic: "Na poczet osiągnięć MKM-a można jeszcze dodać jakże trafne wyliczenie czasu pracy kierowców przegubów, gdzie to mu wyszło 148 godzin w miesiącu przy pełnym etacie (jeb... się o 12 -15 godzin)" "Gdyby kierowcy przegubowców jeździli tylko na przegubowych rozkładach, przed wprowadzeniem tych debilnych półtoraków, to tak by wychodziło, że w miesiącu brakowało by im do limitu po kilkanaście godzin. Te wyliczenia co do wyjeżdżonych w rzeczywistości godzin były trafne"; "Tyle, że Pawmic chyba odnosił się do czasów, kiedy o półtorakach w MPK nikt nie myślał, przeguby podmieniano tylko popołudniu, nie było `przemyślanych` 4+8. I wtedy faktycznie wychodziły miesiące, gdzie nie można było przebić 127-135 godzin" - to w końcu trafne były te wyliczenia czy nie? Jeb... się o te 12-15h czy nie?