Not logged in | Log in | Sign Up
Miazga, dosłownie i w przenośni. Motorniczy bez wątpienia uratował życie, inaczej by go wbiło w szafę
@Lukasy: dokładnie tak samo oceniliśmy to na miejscu zdarzenia. @Konrad: taaa... A niby są strefy zgniotu etc. Które widać ile dają... Bo przy większej prędkości jedyną szansą uniknięcia poważnych obrażeń jest "ewakuacja" z kabiny, która po chwili już nie istnieje. Dodam, że motorniczy również został ranny (choć niegroźnie) i obecnie przebywa na zwolnieniu. /kl
Strefy zgniotu w zmodernizowanej stopiątce to chwyt marketingowy.
Ten poważny wypadek doprowadził do bardzo ciekawego objazdu- 18 i 20 skręcały w prawo na rondzie Starzyńskiego, a potem znów w prawo na rondzie Żaba,
To standardowy objazd w przypadku braku przejezdności trasy do Żerania FSO bądź na Czynszową. Występuje też skrócona wersja jeśli coś dzieje się na Bródnie. Więc to raczej nic specjalnego... /kl
Z tego co się dowiedziałem to podczas hamowania skład 2104+2105 wpadł w lekki poślizg motorniczy sypną piachem ale gdy to nie pomagało próbował ratować się szynowymi ale one z nie wiadomych przyczyn nie zadziałały. Podobny objaw wagon zrobił rano tylko że rano pod koniec szynowe jednak opadły. A w tym przypadku nie. A każdy wie że tramwaj w poślizgu potrafi nawet nabierać prędkości. Mam nadzieje że motorniczy się wybroni z tego.
Jeśli motorniczy zdążył uciec i wagon się nie zatrzymał, to znaczy, że faktycznie było w nim coś uszkodzone. W momencie puszczenia czuwaka wagon sam powinien zahamować, a tak się nie stało.
Ja nie wiem, jakie tam są warunki terenowe, ale nie zapominajmy, że zaczęła się najbardziej paskudna pora do jazdy pojazdami szynowymi - jesień. Trochę wilgoci, trochę listków, kiepskie wyważenie i jazda zamienia się w koszmar, o hamowaniu już nie wspomnę.
jakby uderzył w ten sam model skutki były by mniejsze 105 ma niżej zderzak i cała filozofia dlaczego jest przesunięcie kabiny to tak dla zainteresowanych szybkość tego tramwaju też była znaczna mamy jesień także rozkład jazdy na bok Panowie Motorniczowie
@1984: motorniczy zdążył uciec. W dodatku zdążył jeszcze wykonać po kolei wszystkie czynności, które się robi w takich sytuacjach. A hamowanie rozpoczął z dobre 250 metrów wcześniej... @Lukasy: tak, jest jesień. Ale tam jest zasadniczo płasko. Trochę liści pewnie na torach też było, ale nie zapominajmy, że wszystkie inne wozy (zarówno jadące przed jak i za pechowym składem) bez problemu się tam zatrzymały. @Szczecin: jakby uderzył w ten sam typ wagonu, to skutki niekoniecznie były mniej poważne, ponieważ wagon wagonowi nierówny (dosłownie). Zresztą ciężko jest przecież wybrać sobie skład poprzedzający... I pytanie co rozumiesz przez pojęcie "znaczna" pisząc o prędkości tego składu? /kl
@Lipton: jakie czynności wykonał? Pantograf opuścił, wyjął kluczyk ze stacyjki? Po wybiegnięciu z kabiny można jeszcze spróbować pociągnąć za rączkę hamulca awaryjnego przy drzwiach, o ile motorniczy zdążyłby jeszcze to zrobić.
No hamowal zgodnie "ze sztuką", czyli I stopień elektrodynamicznego, potem II stopień, piach, szynowe i na końcu czuwak. A nie, że np. od razu puścił czuwak i wprowadził wóz w poślizg. I po co miał opuszczać pantograf albo wyjmować kluczyk ze stacyjki? Natomiast na ciągnięcie hamulca awaryjnego nie było czasu - ledwo zdążył zwiać z kabiny, a i tak w momencie uderzenia jedną nogą był jeszcze w środku (i dlatego został ranny). /kl
a więc jeśli jechał 20km zadajnik dał na hamowanie stwierdził że nie da rady w tym momencie skład nabiera większej prędkości gdy wpadanie w poślizg to tak jak po lodzie kto tego nie doświadczył tego nie wie i trudno takim ludziom zrozumieć takie skutki nie trzeba dużej szybkości ale poślizg ją wtedy daje razy 2
MOJE GDYBANIE: Gdyby rozpędzić ,,delfina'' na bardzo sakramencko śliskich szynach do prędkości 55km/h następnie wyskoczyć z kabiny, to hamulce szynowe +szczękowe powinny spowolnić go na 100 metrach przynajmniej o połowę wstępnej prędkości. hmmm? hmmmmm? a może ja coś źle rozumuję ? to mnie poprawcie ... http://krzycholandianews.blogspot.com/2013/10/co-byo-przyczyna.html
@Szczecin: ja doskonale wiem co to poślizg tramwaju, bo sam już kiedyś z kabiny spier... niczałem I sądzę, że kolega motorniczy też wie. @krzycho77: co do słuszności Twojej tezy - nie wiem. Trzeba by próbę przeprowadzić Natomiast mogę uściślić (po przeczytaniu info na Twoim blogu), że hamowanie zostało rozpoczęte jeszcze przed tym wjazdem dla aut na wysokości dyrekcji FSO. I z googlo-mapki wychodzi, że było to jakieś 230 metrów od przystanku. A na ile znam prowadzącego, to raczej nigdy on nie szarżował. Ale wnioski niech wyciąga komisja, byle poprawne... /kl
Hehe... Na pewno szybko nie wyjedzie, choć na kasację jednak bym nie liczył. Zwłaszcza, że tu pudło nie jest tak przekoszone jak w #2090... /kl
Współczuję. Zaplecze prędzej się samoistnie rozwiąże niż się przyzna, że faktycznie wóz był niezbyt (nawet jeśli czarna skrzynka to jasno wykaże), dlatego też pięknie loguje się w czarnej zdarzenia ZAŁĄCZENIA danego układu a nie np. faktycznego STANU układu (np. ze styków pomocniczych styczników). W świnii jest nie lepiej, np. piasecznica niesprawna (nie załącza się) ale wszystko jasno wykazuje, że załączona, że sypała, itd. a stan faktyczny to laska i piach niesprawny...
Masz niestety 100% rację. I tak też niestety koledze mówiłem, tj. że łatwo mu się wybronić nie będzie... O kuriozalności komisji, która się wczoraj odbyła niech świadczy fakt, że gremium to stwierdziło podobnież, że hamowanie zostało rozpoczęte na... 25 metrów przed uderzeniem. Śmiem twierdzić, że wtedy nie dane by im było już porozmawiać z motorowym. Poza tym sprawność hamulców szynowych potwierdzono... działaniem hamulca awaryjnego z wagonu. A o ile wiem, to chyba jednak inne układy odpowiadają za "impuls" z poszczególnych miejsc. Ponadto stwierdzono, że zadajnik jazdy był na jeździe, a nie na hamowaniu. Ale chyba nawet każdy laik wie co to jest siła bezwładności przy nagłym zatrzymaniu. No i nie trzeba być wielkim specjalistą żeby wydedukować, że mogło się z nim stać wszystko w czymś co kiedyś było kabiną motorniczego (podobno dość długo nie można go było w ogóle znaleźć). Jest też kilka innych "kffiatków", ale nie będę ich już tu wymieniać. Więc zgadzam się z Tobą, że prędzej udowodnią, że tramwaj może latać niż ktoś się przyzna, że wóz był (nawet częściowo) niesprawny. Zresztą jaki obiektywizm jest w komisji powołanej przez właściciela pojazdu? :> /kl
@ Lipton @ . taki scenariusz o komisjach wypadkach i przypadkach znam od wielu lat. Moim zdaniem sądzę, że była to próba samobójcza, a tramwaj był oczywiście sprawny. Wszyscy wiemy że zawsze jest sprawny. Aby komisja była ważna to wśród jej członków musi być niezależny ekspert z poza zakładu !!!! z poza zakładu!!! Z POZA ZAKŁADU !!!
Zgadzam się z Liptonem w 100%. Wystarczy, że krzywka w nastawniku uległa uszkodzeniu tudzież urwał się jeden przewód od nastawnika, aby tramwaj stał się w pewnym zakresie niesterowny z przedniego pulpitu i żadna czarna skrzynka nie jest w stanie takiego błędu potwierdzić lub jemu zaprzeczyć. A komisja to zapewne specjaliści od zamiatania problemów pod dywan, coby światła dziennego nie ujrzały
No niestety. Niemniej cały czas mam nadzieję, że kolega jakoś się wybroni. W razie czego zawsze mamy jeszcze niezawisły sąd! /kl